Kategorie
Bez kategorii

Wyprawa do Andaluzji

Lato dobiega końca, niemniej chciałabym się podzielić z Wami wrażeniami z wyprawy do Hiszpanii. Wyprawy? Pewnie sobie myślicie, że to nadużycie, panienka wsiadła na podkład samolotu tanich linii lotniczych i nazywa to wyprawą. Otóż nic bardziej mylnego. Wyruszyliśmy busem do Andaluzji z przypadkowymi ludźmi poznanymi w sieci, z namiotem wojskowym, ze śpiworami, łóżkami polowymi i kuchenką gazową. Nocowaliśmy na kempingu a czasami „na dziko” pod chmurką. Zwiedziliśmy i zobaczyliśmy wiele cudownych miejsc. Kto był w Andaluzji ten wie, że nawet miesiąc to za mało żeby dokładnie poznać ten region, bo w każdym miasteczku kryje się coś urokliwego. Nie będę się z wami dzielić opisami pięknych miejsc jakie poznałam, ponieważ nie jest to blog o podróżach.

namiot w andaluzji

Czego nauczyła mnie ta wyprawa? Czy to doświadczenie mogło się przekuć w jakąś naukę dla mnie? Podczas podróży, w szczególności tej na czterech kołach, jest dużo czasu na obserwacje i przemyślenia. Po pierwsze, nauczyłam się, że plan owszem jest dobry, ale trzeba być przygotowanym na to, że nie wszystko musi iść po Twojej myśli i zgodnie z planem. I tak po kilku dniach, podczas których pogoda nie rozpieszczała (Niewiarygodne prawda? W Polsce wtedy były upały a w Andaluzji 20 stopni, pochmurno, wietrznie a w nocy temperatura spadała do 10 st. Celsjusza), opuściliśmy Andaluzję i udaliśmy się do Denii skąd promem popłynęliśmy na Majorkę. Druga ważna nauka: nie sądź ludzi po okładce. Czas spędzony z współuczestnikami wyprawy zweryfikował moje sympatie. Po trzecie, czasami warto jechać po prostu przed siebie, a jeśli dopisze Ci szczęście, to przyroda zapewni Ci moc atrakcji. W górach na Majorce, w okolicach Luc na parkingu przyszła do nas o poranku rodzina dzikich kozic. Warto zdać się czasami na intuicję. Po czwarte, tak wiem, to oklepane: ale uwierzcie warto znać kilkanaście podstawowych zwrotów w języku obcym, do którego się wybieracie. I już na koniec taka praktyczna nauka: korzystaj z WC dopóki jest okazja, bo kolejna może się przytrafić dopiero za 500 km 😀

Z pewnością się zastanawiasz: czy taki sposób podróżowania jest dla mnie? Odpowiedź brzmi: tak, pod warunkiem, że podejdziesz do tematu z dystansem do siebie i do grupy.

Czy odważyłabym się pojechać w taką podróż raz jeszcze, rezygnując z wygód jakie daje hotel i podróż samolotem? Myślę, że kiedyś na pewno odważę się na ten krok po raz drugi. Tymczasem zawijam się w koc, biorę w dłoń kubek gorącej herbaty i spoglądam na tańcujące ognie mojego kominka i planuję kolejne podróże, czego i Wam kochani życzę z całego serca.

Nawiązując do kominka to, polecam Wam Ciekawy artykuł. Niedawno przeczesując internet znalazłem ciekawy wpis, na temat modnych ostatnio kominków elektrycznych . http://www.budnet.pl/Kominki_elektryczne,Kominek_w_domu,145592-czytaj.html

Kategorie
Wyprawa na Karaiby

Dominikana

Punta Cana, Bayahibe, pierwszy nocleg

Przelot odbywał się na trasie Berlin – Punta Cana na Dominikanie. Po wylądowaniu kierowaliśmy się do hali przylotów… miłym zaskoczeniem był kierowca z moim nazwiskiem na kartce. Podróż minęła w miarę komfortowo, miejsce przy oknie pozwoliło mi na dwie drzemki w czasie dziewięciogodzinnego lotu.

Tak jak wspomniałem, z lotniska w Punta Cana, odebrał nas kierowca, wynajęty przez właścicielkę naszego noclegu. Cena przejazdu nie była niska, ale za to cena samego noclegu rekompensowała to w znacznym stopniu. Transfer do naszego domku w Bayahibe trwał niecałą godzinkę. Odległość od lotniska to ok. 75 km a koszt wyniósł ok 70 USD. U dołu tekstu dodam zdjęcie chatki i zaprezentuje poranny „catering” jaki był wliczony w cenę noclegu:)

Jeśli mam oceniać warunki pobytu, to były one wystarczające jak na ten moment wycieczki. Dwóch kolegów jakoś sobie w chatce poradzi, przymykając oko na kilka mało estetycznych elementów wykończenia. Jeśli planujesz pobyt z kobietą, to zdecydowanie doradzam poszukanie czegoś o wyższym standardzie.

Bayahibe to mała wioska rybacka, choć co raz więcej w nie turystów. Widać ich napływ w postaci dużych rejsowych autokarów z biur podróży, a to za sprawą budujących się dookoła sieciowych hoteli. Nasza chatka mieściła się w lokalnym centrum, kolo popularnych wśród lokalnej społeczności sklepów. Moim zdaniem zdecydowanie bardziej zapamiętam pobyt na Dominikanie niż siedząc w zamkniętym i ogrodzonym hotelu w którym nie wiemy czy odpoczywamy na Karaibach czy np. na Wyspach Kanaryjskich.

Kategorie
Wyprawa na Karaiby

„Wycieczka na Karaiby”

Dominikana, Saint Kitts i Nevis, Antigua i Barbuda, Gwadelupa, Martynika i Saint Martin.

Nie mogłem sobie odpuścić i nie opisać jednej z moich wycieczek. Co prawda wyprawa była zagraniczną, lecz zdecydowanie, jak do tej pory, była to najlepsza wycieczka ever. Mam jednak nadzieję że kolejne, równie ciekawe jeszcze przede mną. Myślę że cały blok tematycznie poświęcony tej wyprawie, zajmie kilka dobrych wpisów. A teraz już już czas odkryć ten tajemniczy wstęp… Najogólniej była to wyprawa na przepiękne Karaiby. Wyjazd był naprawdę urozmaicony i obfitował w różnego rodzaju skrajności. Od noclegów w obiekcie o standardzie szałasu po luksusowe pięciogwiazdkowe cruisery.

Podróż zaczęła się od wynajęcia samochodu w Gdańsku i szybkim przejeździe do Szczecina. Po paru godzinach koczowania w godzinach nocnych, na dworcu PKP w Szczecinie nadjechał oczekiwany rejsowy autokar. Po dwugodzinnym przejeździe na lotnisko w Berlinie Schonefeld, można było uznać że przygoda się rozpoczyna. Dodam tylko że podróżowałem razem z kolegą, więc się nie nudziliśmy, nawet kilka godzin w lotniskowym barze minęło dość szybko. Wypad organizowaliśmy sobie sami na tzw. własną rękę liniami Air Berlin, a rezerwację jednego z noclegów udało się zrobić przez WhatsApp:) …to tyle tytułem wstępu, czas przejść do sedna, ale to już w kolejnych wpisach na które serdecznie zapraszam.

Kategorie
Noclegi Zakopane

Zakopane na weekend

Miałem przyjemność spędzić wydłużony weekend w Zakopanem. Data naszego wyjazdu zbiegłą się z konkursem skoków z cyklu Pucharu Świata. Nie muszę nikogo specjalnie przekonywać, że takiego najazdy turystów, stolica Polskich Tatr, dawno nie widziała.

Skocznia w Zakopanem
Oczywiście nie mogło zabraknąć mnie pod skocznią. Atmosfera była rewelacyjna, a nasi kibice popisali się wyjątkowym dopingiem. Przez trzy dni całe Zakopane opanowane było przez kibiców a głośny doping przenosił się również w rejony daleko oddalone od skoczni. Co słabszy turysta mógł tego harmidru nie wytrzymać, ale ogólne wrażenie było jak najbardziej pozytywne.

Z racji pobytu pod skocznią i kibicowaniu „naszym” mniej czasu było na inne atrakcje. Z programu wpadła wyprawa na Giewont. Patrząc z perspektywy czasu i panujących tam, zimowych warunków, dobrze że tak się stało:) Nie wspominam już nawet o Rysach, lecz spotkaliśmy śmiałka który zaczął wspinaczkę o 4 nad ranem, a po godzinie 16, wracał z nami z Morskiego Oka.

W Programie naszych atrakcji było oczywiście wspomniane wyżej Morskie Oko, Kasprowy Wierch, Gubałówka i leniwe dreptanie po Krupówkach.

Wieczorny Widok na Krupówki z tarasu restauracji.
Panorama na zamarznięte Morskie Oko i najwyższe szczyty Polskich Tatr. Mała rada co do marszu do schroniska, lepiej zacząć go w godzinach przedpołudniowych. Zimą wcześnie zapada zmrok a warunki szybko się zamieniają.
Przepiękny widok z Kasprowego Wierchu na słowackie tatry. Jeśli ktoś planuje wyprawy nawet dookoła szczytu, warto uzbroić się w raki. Marsz po wyślizganych szlakach może okazać się niebezpieczny.
Kategorie
Noclegi Zakopane

nocleg w Zakopanem, zima 2020

Ostatni nasz wyjazd do Zakopanego, organizowany był dość spontanicznie.
Miało to swoje konsekwencje w wyborze bazy noclegowej jaki samego sposobu rezerwacji.
Czekając do ostatniej chwili, a w naszym przypadku mowa o dosłownie dwóch dniach, możemy spodziewać się ograniczonego wyboru. Początkowej selekcji obiektów noclegowych dokonaliśmy przy pomocy najpopularniejszych portali rezerwacyjnych. W tym miejscu nie będę wskazywał których, gdyż z pewnością każdy się domyśla. Pocieszającym jest fakt że mimo ograniczonej oferty noclegów w internecie, w centrum czy na Krupówkach, na każdym rogu spotkamy osoby oferujące wolne pokoje.
Przejazd z Trójmiasta do Zakopanego, zajął nam, rekordowe 7 godzin. Wybraliśmy podróż własnym samochodem w godzinach nocnych. Pozornie może wydawać się to ponad siły normalnego, niezawodowego kierowcy, również do takich się nie zaliczam, a mimo tego, podróż przebiegła „szybko” i sprawnie.
Zakopane przywitało nas o poranku dość dużym mrozem (-11 stopni).
Zdecydowanym minusem jest fakt że doba hotelowa w większość obiektów zaczyna się po południu 14-15, a kończy kończy zwykle 10-11. Zrozumiałym jest że gospodarz lub hotelarz, musi posprzątać po gościach i przygotować pokój pod kolejnego „klienta”.
Nasz obiekt znajdował się w rejonie Aquaparku Zakopane i samego dworca kolejowego Zakopane, więc pierwsze mroźne godziny spędziliśmy na rozpoznaniu okolicy w oczekiwaniu na przygotowanie pokoju. Tutaj wielkie podziękowania dla Willi Jagiellonka. Pani Gospodyni się postarała i już o godzinie 10 rano mogliśmy cieszyć się z zakwaterowania.

Na fotorelację z atrakcji jakie oferuje Zakopane, zapraszam do kolejnego wpisu.